AlbumyRecenzjeTop News

[2016] Lanberry "Lanberry"

Swój wokalny talent szlifuje od dzieciństwa. Od zawsze ciągnęło ją do muzyki i jak się później okazało swoje marzenia w dalszym ciągu, pomimo upływu lat, chciała wiązać z muzycznym światem. Profesjonalne ćwiczenia nad głosem zaczęła w 2010 roku. Wtedy też i na poważnie zaczęła się jej kariera. Dzięki serwisie You Tube i zamieszczaniu w nim swoich coverów zaczęła robić się coraz bardziej popularna. W 2014 roku wokalistka wzięła udział w X Factor.

Na swoim koncie ma już udział na płycie Warsoul Experience z projektem NOD.
Oprócz walorów wokalnych, artystka jest także autorką tekstów i kompozytorką. Eksperymentuje z muzyką elektroniczną, tworzy ciekawe kawałki, przy których można płakać, śmiać się, ale też i tańczyć. Czy wiecie już o kim mowa? To Lanberry! Nowa, wschodząca gwiazda na polskim rynku muzycznym, czyli Małgorzata Uściłowska. Przeczuwamy, że jej głębsze wejście w rynek spowoduje niemałe zamieszanie. Lanberry inspiracji szuka w różnych gatunkach i nurtach muzycznych. Najwięcej czerpie z takich artystów, jak: Robyn, Sia, Tove Lo, Lorde, Chromeo, czy Beyonce. Dźwięki elektro łączy z brzmieniem lat 80-tych i 90-tych, co daje intrygujące i specyficzne kompozycje.

Co nieco o Małgosi już było, a teraz czas na recenzję jej debiutanckiego krążka, czyli po prostu „Lanberry” 🙂
Znajduje się na nim 10 utworów, ale jak na początek przyznam, że są to dobrej jakości numery.

Jako pierwszy wita nas kawałek znany każdemu, który demolował listy przebojów – „Podpalimy świat”. Można powiedzieć, że piosenka nie ma jakiegoś szczególnego przekazu. Nie wyciągniemy z niej żadnych wniosków, w niczym nam nie pomoże. Jednak ciągłe powtarzanie „podpalimy świat…” sprawia, że nieustannie ją nucimy. I właśnie taki chwyt – powtarzanie wkoło tych samych słów stało się bardzo popularne, przez co mało wartościowe piosenki stają się hitami. Jak zauważyliście do takiego manewru często posuwają się debiutujące gwiazdy. Jednak „Podpalimy świat” oceniam pozytywnie, a muzyką tu jestem po prostu zachwycona :).

Kolejnym utworem jest „Electricity (Ogień)”. Jest to bardzo ciekawa piosenka. Nie zbyt mocne bicia wspaniale komponują się z głosem Lanberry. Interesującą rzeczą jest tekst, w którym słowem klucz jest ogień, jak w poprzedniej piosence. Żywiołowa i ognista dziewczyna z Małgosi jednym słowem :).

Do następnego numeru „Na Zawsze” wprowadza nas miłe gwizdanie. Co prawda nie tak hipnotyzujące i porywające, jak w piosence Margaret „Thank You Very Much”, ale jednak ma coś w sobie, bo potem nieświadomie wygwizdujemy fragment utworu. Z resztą przekonacie się sami, jak posłuchacie 🙂 . Mnie bardzo zachwyciły w tym kawałku przejścia pomiędzy zwrotkami oraz refren. Wszystko zostało super przemyślane, wyszło bombowo 🙂

Na Smyczy” to czwarty z kolei numer znajdujący się na płycie „Lanberry”. Po pierwszym przesłuchaniu myślałam, że słyszę utwór „Princess Of China” – Rihanny i Coldplay’a. Muzyka momentami była podobna. Niekiedy lekko, delikatnie, a czasem słychać było powera. To mi się podoba! 🙂

I tak znaleźliśmy się już na półmetku. „Każdy Moment” totalnie mnie oczarował. Niezwykle subtelne wejście, potem lekkie wtargnięcie instrumentów perkusyjnych, basów. Wszystko komponuje się wspaniale. W dodatku piękny głos Lanberry przyprawia o ciary.

Na kolejnym miejscu znajduje się kawałek pod tytułem „Wdech”. Muszę przyznać, że to pierwszy utwór, który nie przypadł mi do gustu. Tekst jest zbyt banalny, muzyka również nie jest oszałamiająca. Tak samo i w przypadku kolejnego utworu, czyli „Lukrowany Świat”. Zrobiło się troszkę za słodko słuchając tych wolnych numerów. Moim zdaniem piosenka ta nie jest jakoś szczególnie dopracowana. Może wyszło by coś lepszego gdyby tak się bardziej postarać…?

Na szczęście końcówkę listy ratuje „Pierwszy Krok”. Podoba mi się tu te eksperymentowanie z muzyką. Dobre i ciekawe wejście, reszta również niczego sobie. Chociaż tekst … znowu jakiś taki prosty 😉 .

Bunt” to już ostatnia piosenka z albumu. Tajemniczość, siła, moc – te słowa wspaniale określają tę piosenkę. Jednak, jak dla mnie w refrenie dzieje się za dużo. Zwrotki jeszcze jakoś ratują ten utwór.

I mamy już ostatni kawałek z płyty, a jest to „Iluzja”. Nie spodziewałam się tak słabej końcówki na płycie. Ostatnie utwory nie okazały się powalające. Jestem, trochę rozczarowana, bo początek albumu obiecywał zupełnie coś innego.

Jak na debiut krążek „Lanberry” oceniam pozytywnie. Przed Małgosią do perfekcji jeszcze dużo pracy, ale wiemy, że z każdym kolejnym albumem jej progres będzie rósł 🙂 . Dobrze by było, gdyby artystka robiła bardziej energiczne kawałki, bo takie właśnie bardzo dobrze jej wychodzą. Nad tekstem trzeba jeszcze popracować, ale co do muzyki to nie mam zastrzeżeń. Te mieszanie, eksperymentowanie – świetne! 🙂 Zachęcam do przesłuchania albumu! 🙂

Co o tym sądzisz?

Podekscytowany
0
Szczęśliwy
0
Kocham
0
Nie wiem
0
Raczej słabo
0

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Więcej w:Albumy

Sprawdź również: