AlbumyRecenzje

[2017] Dua Lipa „Dua Lipa”

Dua Lipa to dwudziestoletnia wokalistka z Wielkiej Brytanii z orientalnymi, albańsko – kosowskimi korzeniami. Jej imię w języku albańskim oznacza miłość.
Swoją pierwszą piosenkę napisała w wieku 14 lat i do tej pory jest autorką, bądź współautorką większości swojego materiału.
Pisanie piosenek łączyła z modelingiem. Pierwsze utwory udostępniła na platformie Soundcloud w 2012 roku. Tam właśnie została zauważona przez producentów muzycznych pracujących między innymi z Laną del Rey. Zainteresowali się oni Duą i wyrazili chęć połączenia sił.
Efektem tejże współpracy jest, wydany 2 czerwca 2017,  debiutancki album dwudziestolatki, zatytułowany po prostu „Dua Lipa”.

Krążek utrzymany jest w stylu muzyki pop. Wokalistka jako swoje inspiracje podaje na przykład Nelly Furtado, Destiny’s Child, czy Kendricka Lamara. Mówi, że tworząc materiał, zależało jej na tym by było w nim czuć prawdę i szczerość.

 

Album otwiera utwór „Genesis”. Wyróżnia się on bardzo dobrym tekstem. Czuje się w nim prawdziwe emocje. Nie jestem pewna czy jest poziom prawdy i prostolinijności zawarty w hip-hopie, z którego wokalistka ten właśnie pierwiastek chciała przenieść do swojej twórczości, nadal jest to jednak duży pozytyw.

 

Mocny beat od samego początku kolejnego numeru czyli „Lost In Your Light” sprawia, że aż chce się wstać i tańczyć. Tekst to typowy radiowy pop ale bardzo podoba mi się lekko poetycki wymiar tytułu. Zagubiona w Twoim świetle – czy nie brzmi to ładnie?
W utworze gościnnie pojawia się Miguel, wielka inspiracja Duy Lipy. Jak sama mówi ciężko było jej się skupić przebywając z nim w studio.

 

Zgodnie z kolejnością rozmieszczenia piosenek na płycie, pora na trzeci singiel, „Hotter Than Hell”. Według wokalistki powstał on po zakończeniu trudnego związku, w którym czuła się uwiązana. Pisząc, Dua sprytnie odwróciła role. Podmiot liryczny tekstu to silna, niezależna kobieta, która w związku nosi spodnie. Ten ciekawy zabieg, jak twierdzi Lipa pomógł jej odzyskać wiarę w siebie i przejąć kontrolę po rozstaniu.

 

Idziemy dalej i… Zdecydowanie największy hit pochodzący z tego debiutu i zarazem, jak nie trudno się domyślić jeden z singli. „Be The One”. Ogromny sukces komercyjny. Grany chyba we wszystkich popowych stacjach radiowych naszego kraju. Numer jeden w Polsce oraz w Belgii. Chwytliwy refren i beat sprawiają, że utwór niesamowicie wpada w ucho. Spróbujcie nie nucić! 😉
Artystycznie nie jest to może nic specjalnie odkrywczego ale czasem może chyba po prostu być fajnie.

 

Przerwa od singli. Kolejnym jest, moim zdaniem, bardzo dobry utwór. „IDGAF”. Muzycznie naprawdę dzieję się tam kilka ciekawych rzeczy. Cała kompozycja brzmi znacznie mnie elektronicznie co wcale nie oznacza nieciekawie. Wyraźny rytm w pierwszej części refrenu, uzyskany zresztą w nietuzinkowy sposób bo dźwiękami klaskania, bardzo dobrze współgra z użytymi tam także, nałożonymi warstwowo, partiami wokalnymi.
Bardzo dobrze wyeksponowany został również głos angielki.
Na pewno jest to utwór wart uwagi.

 

Krótko o  „Blow Your Mind (Mwah)”. Pisany ewidentnie z perspektywy silnej, niezależnej kobiety utwór wyzwala poczucie siły.

 

Następujący po nim „Garden” to nastrojowo przeciwieństwo poprzednika. Emocjonalna ballada oparta głównie na wokalu i akompaniamencie pianina. Próba uporania się z emocjami po związku, który nie przetrwał próby czasu. Podmiot tekstu zestawia przeszłość z teraźniejszością ukazując tę pierwszą jako czas szczęśliwy. Porównuje ją wręcz do biblijnego Edenu. Teraźniejszość natomiast obnażyła trudności życia codziennego i różnice między dwojgiem ludzi, które okazały się zbyt dużym wyzwaniem.
Słuchając utworu czuje się wręcz pod palcami uczucia, które targają wokalistką, a my, jako słuchacze, chcąc nie chcąc wchodzimy w jej świat.

 

Kolejną wartą wzmianki kompozycją jest „Thinking 'Bout You”. Melancholijna ballada zbudowana głównie na wokalu oraz delikatnym akompaniamencie gitary.
Tekst traktuje o tym jak trudno przestać myśleć o osobie, która kiedyś była nam bardzo bliska. Złamanego, po zakończeniu związku,. serca podmiotu lirycznego nie są w stanie ukoić ani używki, ani zatracanie się w pracy. Ciągle wraca on myślami do tej jednej osoby, o której tak bardzo chciałby zapomnieć.

 

Jest to ulubiony, pochodzący z tej płyty, utwór ojca wokalistki. Stanowi to duży komplement, jako że Dukagjini Lipa również był muzykiem.  W swoim czasie występował jako wokalista zespołu rockowego w rodzinnym Kosowie.
Ciekawostkę może stanowić fakt, że rodzina miała okazję wystąpić na wspólnej scenie. Podczas swojego charytatywnego koncertu w Kosowie właśnie, Dua zaskoczyła tatę grając jeden ze starych, znanych tam, utworów jego zespołu i zapraszając go do duetu.

Wróćmy jednak do albumu.

„New Rules” (ang. Nowe Zasady) to próba ustalenia twardych reguł a’ propos trzymania byłego ukochanego na dystans. Jest to trudne ale podmiot liryczny zabrania sobie na przykład odbierania telefonów od tej osoby. Ma to być pewnego rodzaju detoks mentalny. Próba oddzielenia przeszłości grubą kreską.

 

Kolejną dobrą, a zarazem ostatnią piosenką ze standardowej wersji płyty, jest „Homesick”. Melancholijna ballada. Wokale Duy Lipy oraz występującego gościnnie Chrisa Martina, wsparte akompaniamentem pianina to przemiłe dla ucha połączenie. Utwór naprawdę pięknie płynie.

 

Na krążku w wersji deluxe znajdziemy natomiast aż 5 dodatkowych kompozycji.

Na pozycji 14 bardzo ciekawy, warty uwagi, zarówno pod względem muzyki, intrygujących zabiegów produkcyjnych oraz tekstu utwór, zatytułowany „Room for 2”.

 

Co dość nietypowe, dopiero na poszerzonej wersji albumu umieszczony został pierwszy singiel z wydawnictwa. „New Love” to naprawdę bardzo dobry utwór. Użycie w podkładzie czegoś na kształt bębnów, pomimo iż mam wrażenie, że dźwięk uzyskany został w tym wypadku komputerowo, nadaje piosence przestrzeni i charakteru.

 

Jako ostatni na płycie jest kolejny singiel, „Last Dance”. Według mnie sprawdził by się znacznie lepiej gdyby zdecydowano się zostać przy delikatnie podkreślonym muzyką głosie wokalistki, a zrezygnowano z umieszczenia tych bardzo elektronicznych partii. Moim zdaniem, przeszkadzają one w odbiorze i nie są tam do niczego potrzebne. Zdaję sobie jednak sprawę, że być może czynią one utwór bardziej radiowym, a w singlach przecież o to chodzi.

 

 

Podsumowując debiut Duy Lipy, o tym samym tytule, to dobry popowy album. Tematyka tekstów oscyluje wokół związków, złamanego serca i emocji z nimi związanych. Większość singli to strzały w dziesiątkę, a i w tak zwanych „deep cuts” czyli utworach nie singlowych, znajdziemy kilka perełek. Moimi faworytami są zdecydowanie numery, w których można wsłuchać się w głęboką barwę głosu wokalistki oraz wczuć w emocje. Jako swoich ulubieńców wyznaczyłabym takie utwory jak „IDGAF”, „Garden”, „Thinking 'Bout You” czy „New Love”.

Adrianna Małolepszy

Co o tym sądzisz?

Podekscytowany
0
Szczęśliwy
0
Kocham
0
Nie wiem
0
Raczej słabo
0

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Więcej w:Albumy

Albumy

Justina Timberlake POWRACA!

Książę popu powraca! Justin Timberlake zaprezentował właśnie najnowszy singiel „Selfish”. To pierwszy przedsmak jego nadchodzącego ...