NewsyRecenzje

[2017] Harry Styles – „Harry Styles”

Harry Styles to jeden z najbardziej rozpoznawalnych wokalistów tych czasów. W 2010 roku wziął udział w brytyjskiej wersji znanego programu „X Factor”. Na potrzeby show wraz z czwórką innych chłopców dołączył do zespołu, który funkcjonował potem pod nazwą One Direction. Jak się okazało boysband odniósł ogromny sukces. Niall, Zayn, Harry, Liam i Lou byli rozchwytywani na każdym kroku przez ogromną ilość fanek. To właśnie wtedy Harry najbardziej zabłysnął i stał się znany na cały świat.

Kariera w zespole nie trwała jednak ciągle. Harry w pewnym momencie opuścił boysband i zaczął solową karierę. Czy to przyczyniło się do jeszcze większego sukcesu? Zaraz się o tym przekonacie czytając dalszą część recenzji!

Harry Styles to nie tylko utalentowany muzyk, ale jak się okazało też i aktor. W 2016 roku otrzymał rolę w filmie „Dunkierka”. Jak sobie tam poradził? Tego dowiemy się już niedługo podczas premiery filmu w kinach.

W tym roku pojawił się album studyjny Harrego zatytułowany jego imieniem i nazwiskiem, czyli po prostu „Harry Styles”. Jak widać muzyk nie zwalnia tempa i ciągle tworzy, pracuje, jak nie w filmach to muzycznie. Tak trzymać!

Najnowszy krążek Harrego składa się z 10 naprawdę dobrych utworów. Znajdziecie tu i wolne kawałki, i troszkę energiczniejsze. Jedno jest pewne – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Bardzo ciekawe brzmienia, akompaniament, liryka. Musicie go przesłuchać!

Na wstępie wita nas „Meet Me In the Hallway”! Co mnie zauroczyło w tej piosence? Przyznam Wam, że już nawet gitara mnie tak nie pochłonęła tu, ale sposób w jaki śpiewane są zwrotki! W sumie to efekt jaki został nałożony na głos Harrego. Echo, które zdaje się wydawać jego wokal ma w sobie coś takiego, że automatycznie człowiek poddaje się myśleniu. Jeżeli się z tego śmiejecie to sami spróbujcie położyć się przy tej piosence i nie myśleć! Mogę Wam obiecać na pewno, że relaks macie tu gwarantowany.

Sign of the Times” to kolejny czarujący numer od Harrego. Jak na razie wokalista zaskakuje mnie przy każdej nutce. Nie wiem, jak on to robi, ale odtwarzając ten oto kawałek miałam ciary na całym ciele. Tyle tu delikatności i wrażliwości okazanej w zaledwie prawie sześciu minutach. I po tych prawie sześciu minutach można poczuć się jak nowo narodzonym!

„Why are we always stuck and running from the bullets?” – „Dlaczego zawsze cierpimy i uciekamy przed pociskami?” Dużo znaczący tekst w zupełności podwyższa ocenę tego oto utworu. Coś pięknego!

Po smutkach, jak zawsze przychodzi czas na radości! A zatem uśmiechu doda Wam utwór „Caroline”! Chociaż nie do końca chodzi tu o dziewczynę o tym imieniu, ale tak, piosenka jest o pewnej „good girl”. Bardzo rytmiczna i dobra do tańca na … rozruszanie kości. „Skonstruowana” w ciekawym stylu zapewni Wam miłe towarzystwo nie tylko wieczorami, ale i w dzień oraz na pewno przy spotkaniach z przyjaciółmi i w innych okolicznościach.

Two Ghosts” … brzmi trochę strasznie, ale … czy jest się czego bać? Nie, spokojnie. Harry nie ma tu zamiaru nikogo straszyć, a wręcz przeciwnie. Z tekstu może wynikać, że opisuje kobietę i prawdopodobnie siebie, uczucie, którego już nie ma, nie ma już związku. Dwa duchy mogą symbolizować właśnie parę, której już nie ma, zostały tylko wspomnienia. Piosenka nie tonie w dużej ilości słów, ale ładnie i składnie opisuje historię.

Sweet Creature” to półmetkowy już utwór z płyty „Harry Styles”. Z początku skojarzył mi się z numerem „Sign of the Times”. Tutaj również zastaniemy spokojną kompozycję i tonację. Może gitara „działa” trochę intensywniej jednak to nie zmienia faktu, że utwór jest miły, „ogarnięty” i z przyjemnością się go słucha. Nasuwa się tylko pytanie: kim jest te „Słodkie Stworzenie”? To już pozostawiam Wam …

Only Angel” – wstęp trzeba przyznać, że … anielski. Trochę się nabrałam przez te chórki, że tak subtelnie będzie przez całą piosenkę, a tu nie wiadomo skąd wkracza nagle perkusja, gitara i bach! Z „anielskiego” utworu robi się energiczna boma! To było niezłe zagranie Harry.

Co tam leci dalej? Aaach no tak, kawałek „Kiwi”! Czy jest dobry? Przepyszny! Zapewnia około trzyminutową dawkę orzeźwienia i energii! Piosenka jest nieco szalona i zwariowana, ale właśnie takie lubimy! Prawda? „Driving me crazy!”

Ever Since New York” i „Woman” to propozycje na zamknięcie płyty. Myślałam, że na koniec będzie jakieś zaskoczenie, ale niestety, utwory kompozycyjnie podobne do wcześniejszych. Jednak nie są złe. Przyjemne, spokojne, można słuchać i słuchać.

I na koniec, aby emocjonalnie się troszkę uspokoić po tak dużej i dobrej dawce kawałków coś lekkiego, powolnego, czyli „From the Dining Table”. Włączenie do utworu skrzypiec było strzałem w dziesiątkę! Urozmaicają numer, ale … mogłoby być ich znacznie więcej! Nadają bardzo przyjemny klimat. Z resztą cała reszta: wokal, gitara – całość tworzy niezwykłą atmosferę!

Podsumowując, album „Harry Styles” oceniam wysoko! Jest to naprawdę kawał dobrej roboty! Harry pokazał poza zespołem jak wiele talentów jeszcze skrywa. Wrażliwość, subtelność, emocjonalność – w tym albumie wyraził to w genialny sposób. Jego solowa kariera była dobrą decyzją! Postawił na dojrzałość i to właśnie osiągnął tworząc „Harry Styles”. Brawo!
A Was bardzo zachęcam do przesłuchania tego oto krążka!

Co o tym sądzisz?

Podekscytowany
0
Szczęśliwy
0
Kocham
0
Nie wiem
0
Raczej słabo
0

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Więcej w:Newsy

Albumy

Justina Timberlake POWRACA!

Książę popu powraca! Justin Timberlake zaprezentował właśnie najnowszy singiel „Selfish”. To pierwszy przedsmak jego nadchodzącego ...