Recenzje

[2011] Lady GaGa „Born This Way”

gaga
Najpierw zachęcała do tańca, potem miała pokerową twarz. Nieco później śpiewała o miłosnej grze, złym romansie i telefonie. Jedyna w swoim rodzaju, charyzmatyczna, niesamowita i za każdym razem zaskakująca. To właśnie jest Lady Gaga. 23. maja 2011 roku na sklepowe półki trafił jej (jeśli liczyć EP-kę „The Fame Monster„) trzeci studyjny album zatytułowany „Born This Way„.


Jak ktoś już kiedyś pisał, to nie jest typowy pop. Nic, gdzie Lady Gaga macza palce, nie jest typowe. W lutym 2011 roku mieliśmy okazję zapoznać się z pierwszym singiel z płyty o tym samym tytule. Ledwo co utwór się pojawił, zaczął bić pierwsze rekordy sprzedażowe m.in. na iTunes. Jednak nie chciałbym skupiać się na jego sukcesie komercyjnym, a na jakości i przesłaniu jakie ze sobą niesie. Piosenka ze względu na swoją warstwę liryczną została ogłoszona nowym hymnem mniejszości seksualnych.

„Jestem piękna na swój sposób,
Ponieważ Bóg nie popełnia błędów.
Jestem na właściwej drodze, kochanie
Taka się urodziłam

Nie chowaj się w żalu,
Tylko kochaj siebie i swoje położenie
Jestem na właściwej drodze kotku,
Urodziłam się w ten sposób”

Jednak utwór ten niesie ze sobą też przesłanie odnośnie wyzbycia się kompleksów, zaakceptowania siebie, swoich wad i zalet, umiejętności życia razem z nimi niezależnie od tego kimś się jest. „Born This Way„, to fantastyczny utwór.

Drugim singlem, który ukazał się w kwietniu jest piosenka „Judas„, która jest bezpośrednim odniesieniem do biblijnego Judasza Iskarioty. RedOne zachowuje dla Lady Gagi najlepsze dźwięki. Wie, że to ona jest nad nim. Zna jej perfekcjonizm. Moim zdaniem, boi się stworzyć dla niej ekstremalnie komercyjny utwór. Tu jednak artystka pozwoliła mu na nieco swobody. Utwór jest przebojowy, jeden z najbardziej radiowych numerów piosenkarki. Bardzo fajnie się go słucha, jeszcze fajniej ogląda teledysk. „Judas” nie zdobył takiego sukcesu jak inagurujący singiel natomiast dotarł do TOP 3 w siedmiu państwach świata.

Generalnie staram się mniej ważne single z krążków przy okazji ich recenzji omijać, ale na „Born This Way” każdy utwór promujący coś wniósł. Niedługo po piosence „Judas” mogliśmy usłyszeć kompozycję „The Edge Of Glory„. Krytycy Billboardu uznali utwór za ósmego najlepszego singla 2011 roku. Ja uznaję go za najlepszy singiel 2011. Piosenkarka napisała „The Edge Of Glory” po śmierci dziadka w 2010 roku. Nie jest to jednak tren żałobny. Jest o miłości jak tysiące innych utworów, ale jak zaśpiewane… Czuć, że Gaga chciała oderwać się od zabawy, od lekkości swojego debiutu „The Fame„. Gdyby jednak nie ta techno wstawka po pierwszym refrenie, piosenkę usytuowałbym na równi z „Bad Romance„. A tak leży na drugim miejscu obok „Dance In The Dark” z „The Fame Monster„.
Singlem numer 4. została kompozycja „You And I” zachowana w rock n roll’owym klimacie. Bardzo lubię ten nietypowy gagowy utwór. Jak pierwszy raz go usłyszałem pomyślałem: To niemożliwe! To naprawdę ta sama Lady Gaga racząca nas dyskotekowym bitem, no co najwyżej balladą „Speechless„?! Tak, to ona. Uwielbiam takie niespodzianki. „You And I” udowadnia po raz kolejny, że Lady Gaga, to artystka z krwi i kości. Dotykając muzyki pop – zmienia ją. Tworzy własny kierunek, którym inne gwiazdy boją się pójść. Gaga nie boi się rocka, którego inspiracje słychać na „Born This Way„. Lady Gaga nie boi się jazzu deklarując nagranie płyty z Bennettem. Ona przetrwa w każdych warunkach.
Piątym i zarazem ostatnim singlem z albumu został utwór „Marry The Night„. Na początku był on jednym z moich najmniej lubianych punktów na płycie. Z czasem można pokochać ten utwór. Teledysk do niego opowiada przez co Gaga przeszła, aby stać się osobą, która jest teraz. Warstwa liryczna także skania do głębszej refleksji. Zaślubiny z nocą jest to poetycki sposób określający sprzedaż swej duszy i współpracę z mroczną stroną. Wokal Lady Gagi brzmi tu mocno, stanowczo. Dla mnie „Marry The Night„, to majsterszyk, który jest szpilą wbijaną w przyziemny popik preferowany przez gwiazdy podobnego formatu.

Czas na kastaniety, taniec i śpiew! Numerem piątym na trackliście jest utwór „Americano„, który został użyty na soundtracku do Kota w Butach. Piosenka jest żywiołowa, daje niezłego kopa. Ogromnym walorem piosenki jest ludowy, nieco romski instrumental na elektronicznym bicie. Dam sobie głowę obciąć o to, że utwór osiągnąłby ogromny sukces komercyjny w krajach takich jak Polska, gdzie wielu ludzi żyje taką muzyką. Teraz mogę sobie gdybać o wyborze singli itd. W sumie to i tak nie jest najistotnijszą rzeczą choć swój udział w ogólnym odbiorze albumu przez wielu ludzi oceniających płyty po utworach promujących miałby. Z pewnością zadziałałoby to na plus.

Kolejnym utworem bardzo zapadającym w pamięć jest „Bloody Mary„. Sam tytuł piosenki wiele podpowiada – ma nieco mroczny klimat. W wielu utworach główną rolę pełnią zwrotki. To w nich jest zawarta najważniejsza treść jaką piosenka ma przekazać słuchaczowi.

„Nie jesteśmy tylko sztuką do wyrzeźbienia
dla Michała Anioła, on nie da rady odtworzyć gniewu
Mojego wściekłego serca. Będę czekać
Na szczytach wzgórz zimnego Paryża.
(fr.) Nie chcę umrzeć w samotności.”

Uwielbiam jak Lady Gaga w swoich tekstach odnosi się do legend, postaci historycznych – w „Dance In The Dark” były to tragicznie zmarłe Marylin, Judy oraz Sylvia; w „Judas” była to tytułowa postać. W tekstach Lady Gagi jest pełno symboliki, ale należy umieć ją odpowiednio interpretować. Mówienie, że ona śpiewa o niczym, że jest pusta i jej teksty są płaskie jest wielkim błędem, a na argumenty, że jej największym osiągnięciem jest założenie mięsnej sukienki jestem głuchy.
Z całego „Born This Way” moją uwagę przykuł też utwór „Heavy Metal Lover„. Piosenka, w szczególności refren, wpada w ucho. Sama artystka nie byłaby sobą, gdyby nie dodała szczypty erotyki do warstwy lirycznej tejże kompozycji. Sam utwór zaczyna się dosyć ostro:

Chcę twoich ust, smakujących jak whisky
Nad moim blond południem.

Heavy Metal Lover” jest jedną z moich ulubionych piosenek na „Born This Way„. Lady Gagę ciężko krytykować. Mam świadomość tego, że jest genialną artystką, perfekcjonistką w każdym calu. Jednak jest na standardowej wersji płyty piosenka, która w ogóle nie powinna się tutaj znaleźć. Chodzi mianowicie o „Bad Kids„. Jest to utwór typowo popowy, nieciekawy numer; jeden jedyny zapychacz na BTW. Jestem pewien, że Lady Gaga miała w zanadrzu jeszcze mnóstwo dużo lepszych kompozycji od „Bad Kids„. Sam utwór nie jest jej najgorszym, ale od takiej osobowości jak Lady Gaga wymaga się utworów charakterystycznych.
Lady Gaga odskoczyła bardzo mocno od popowej konkurencji wydając „Born This Way„. Pokazała się światu ponownie jako indywiduum sceniczne potwierdzając swoją pozycję w muzyce pop. Nie przeszkadza mi też zbytnio brak duetów na płycie. Jest to płyta jej, to ona odpowiada za produkcje wszystkich utworów, to ona pisze teksty, to ona angażuje, jak tylko chce, ludzi do współpracy. To jest ARTYSTKA. Album „Born This Way„, mimo słabszego punktu w postaci „Bad Kids” oceniam na 10, gdyż takie utwory jak „The Edge Of Glory„, „You And I” czy „Marry The Night” wszelkie ubytki mi w pełni rekompensują.

Najlepsze utwory: „The Edge Of Glory”, „Born This Way”, „Judas”, „You And I”, „Marry The Night”, „Heavy Metal Lover”, „Hair”, „Americano”
Najgorsze utwory:Bad Kids„.

PLUSY:
– pokazanie się jako indywiduum muzycznie, dlatego też nie przeszkadza mi brak duetów, traktuję to jako plus,
– genialna inżynieria dźwiękowa,
– duża rozciągłość gatunkowa (techno, house, rock ‚n roll, piosenki inspirowane rockiem, pop, electro),
– czerpanie z wielu nurtów, nie tylko tych ze środowiska popu.

MINUSY:
– Bad Kids.

OCENA: 10/10
Recenzje napisał FDA96

Co o tym sądzisz?

Podekscytowany
0
Szczęśliwy
1
Kocham
0
Nie wiem
0
Raczej słabo
0

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Więcej w:Recenzje