NewsyPolskaRapRecenzje

[2020] Quebonafide „ROMANTIC PSYCHO”

Lider mainstreamowego rapu powraca po długiej przerwie od solowej kariery, by z pełnym bagażem doświadczeń wysypać z siebie jego ciężar. Quebonafide przepływa urok nostalgii, ze świadomością podejmowanych decyzji. 

Ile się zmieniło od przełomu w karierze na przestrzeni lat 2016/2017 żeby móc zebrać w sobie tyle doświadczeń do stworzenia nostalgicznej przejażdżki, nie zostawiając żadnego wspomnienia w tyle. I chociaż ‘ROMANTIC PSYCHO’ niesie za sobą poczucie nadziei oraz pewnego zaspokojenia, to doskonale słychać jak Kuba zmaga się wciąż ze swoimi demonami. Powiedziałbym, że teraz patrzy z boku na siebie, pogrążonego w starej skorupie, z której powoli wychodzi u boku ukochanej Natalii Szroeder. 

Album rozpoczyna się od przytłaczającego, ale myślę, że ze świadomym efektem tytułowe ,,ROMANTICPSYCHO”. Artysta zmienia się w wodospad, z którego wypływają brudy jakie nie dawały spokoju od bardzo dawna. Wspomina o wyczerpującej współpracy z Taco Hemingwayem, czego owocem jest wydany w 2018 roku album ‘Soma 0,5 mg’  pod szyldem ,,Taconafide”. Po ogromnym sukcesie, wielkiej trasie artysta skulił się w kłębek szukając ciszy i detoksu. Następnie przechodzi w melancholijne w takim “klasycznym polskim” stylu ,,JESIEŃ” z udziałem cudownego wokalu Natalii. Utwór nie tylko muzycznie stara się łagodnie zostawić ślad ponurego nastroju, ale także bolesny tekst, w którym promienieje zdruzgotanie. Trzeci utwór wraca muzycznie do dawnych lat, pokazując jak w tamtych czasach beat jest przedawniony. Ja osobiście nie przepadam za ,,PRZYTOBIE” za to, że słabo wypada tematycznie, czy też muzycznie. I znika bardzo szybko, gdy wchodzi ciekawsze ,,SZUBIENICAPESTYCYDYBROŃ” z takim wyluzowanym klimacie, ciepłym. Ja poza tym, że kołyszę się do świetnej produkcji, czytam między wierszami o wątpliwości własnej drogi, chociaż wie, że gorzej już nie będzie.

Bardzo podoba mi ,,TĘSKNIEZASTARYMKANYE” genialnie zsynchronizowane ponownie z głosem Natalii Szroeder. Ale to co najbardziej mnie zachwyciło, to ta nagła zmiana głosów pod koniec. Dzięki temu utworowi czuję ciepło w sercu oraz widzę tę dwójkę jako nie tylko dobrą parę, ale także jako zgrany zespół dwuosobowy. Z czasem jednak album coraz słabiej odnajdywałem się wśród środkowego materiału. Nie wiem o co chodzi na początku ,,ASPARTAM”, ani nie podoba mi się przedstawianie narkotyków w sumie pozytywnym świetle. A te porównania mogliby już sobie naprawdę odpuścić. Natomiast sama produkcja jest przyjemna, dlatego mam wobec tego mieszane uczucia. Absolutnie nie spodobało mi się ,,COJESTMAŁPY” i za każdym razem kiedy się zaczyna to marzę, aby to przełączyć. Jedyna rzecz, która ma śmieszny moment to Kuba rapujący uroczo ,,/Gdybyście mnie nie rzuciły kiedyś, małpki wstrętne/”

Jedyny utwór na albumie, którego za żadne skarby nie potrafiłem zapamiętać ,,RUMPELSTILSKIN” miesza się w tym środku. Z czasem straciło u mnie ,,GAZPROM” nagrany z Sokołem. Ale to jest takie “dobra, przyda się piosenka, którą fani będą pamiętać tylko prz refren, który skupia się na jednym słowie wykrzyczanym, tak jakbyśmy byli patologią i kibolami jednocześnie”. Tak interpretuję sens tej piosenki. Inaczej nie wiem jaki jest jej cel. Ale nie jest złe. Choć bardziej kręci mnie ,,ŚWIATTOMÓJPLACZABAW”. Udaję, że nie słyszę tekstu i tylko odpalam zmysły na odmóżdżającą  zabawę. I to jest dobre i nawet potrzebne. 

Solidnie prezentuję się egzotyczne ,,AJETLAGTOMÓJNOWYDRAG”, jeśli chodzi o soczystą, lekko dramatyczną produkcję. Gdyby w tle nie było tych głosów to tylko by u mnie zyskało więcej. Choć uważam nadal, że to jeden z lepszych momentów, takich, które potrzebowałem od Quebonafide. Proszę mi wybaczyć, ale mogę zranić wszystkich fanów ,,TOKYO2020”, ale to brzmi pretensjonalnie. Doszedłem do wniosku, że osobowość Taco Hemingwaya gdzieś zmarła sobie w tle dobrze sprzedającego się trip hopu. Co do ,,NIEPŁACZĘPONOTREDAME” to nie mam dużo do powiedzenia. Najprostszy trap z denerwującym dźwiękiem ciągnącym się przez całość. A to porównanie do Notre Dame uważam za żałosny ruch, kompletnie bez sensu. Ale wątpię, że Ci dwaj mają jakąkolwiek wiedzę na temat sztuki. 

Nie lubię ,,ŁAJZA”. Mrozu wprowadza w muzyce najbardziej fałszywy i nie inspirujący klimat, który musiał i tutaj się pojawić. Jeśli ktoś myśli, że ten styl jest dobry, to jest w błędzie.
Szkoda, że na najlepszy moment płyty musiałem czekać tak długo. Bo dopiero duet z Darią Zawiałow sprawił, że poczułem to wszystko czym miał być ten album. Naprawdę. ,,BUBBLETEA” mogłoby być całym albumem, bo opowiada wszystko po kolei o czym słuchaliśmy przez pięćdziesiąt minut. I to jest piękne. I to jest udane w pełni. Produkcja jak i tekst przemieszcza się pomiędzy światowym klimatem z aurą nostalgicznego retro pop. Śmieszy mnie to, że specjalnie dla Darii, ten utwór nie jest wulgarny, ani pretensjonalny. Jest idealny. Wokalnie Daria tutaj manipuluje głosem, żeby stworzyć wyjątkowy, magiczny i nocny klimat. A na koniec świetna, skoncentrowana produkcja. 

Album kończy się w cichym ,,TOWSZYSTKOBYŁODLACIEBIE”, które ślicznie podsumowuje kilkoma zdaniami przemianę, przez którą musiał przejść artysta, żeby móc spojrzeć na siebie i widzieć coś lepszego niż tylko kontrowersyjnego sławnego rapera. Chociaż wolę Ralpha w jego solowych projektach, to tutaj stara się naprawdę dobrze stworzyć dramatyzm. Może troszkę za dużo tej dramaturgii.. Trochę na siłę, ale przynajmniej album kończy się w odpowiedniej tonacji. 

Quebonafide powrócił z paczką piosenek, z nowym repertuarem, który miał na celu przedstawić Kubę jako człowieka o osobowości.. “romantic psycho”. Szczerze mówiąc, są tutaj momenty dzięki którym naprawdę wchodzę w ten smutny świat, ale bardzo łatwo idzie mu niszczenie tego klimatu i wrażenia. Nie wiem czy mogę zaufać jego problemom, skoro nie do końca podchodzi do nich na poważnie. Album jest chaotyczny, co do tego nie mam wątpliwości i choć staram się zrozumieć zapotrzebowanie przez artysty czegoś na możliwy “hit” to preferowałbym nie wkładanie treści o tym, że narkotyki są przyjemne, albo śmianie się ze swoich ex, bo miały czelność (małpki wstrętne) zerwać z mainstreamowym raperem.
Bądź co bądź jest to album, przy którym można spędzić czas, kilka piosenek przełączyć dla zdrowego rozsądku i korzystać z tej karuzeli emocjonalnej Kuby.

Co o tym sądzisz?

Podekscytowany
0
Szczęśliwy
0
Kocham
0
Nie wiem
0
Raczej słabo
0

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Więcej w:Newsy

Albumy

Justina Timberlake POWRACA!

Książę popu powraca! Justin Timberlake zaprezentował właśnie najnowszy singiel „Selfish”. To pierwszy przedsmak jego nadchodzącego ...