Strona 2
Contents
Podczas całego show byliśmy świadkami wielu haseł związanych z wiarą w życie człowieka, tolerancji, bycia sobą, odrzucenia strachu, wsparcia dla społeczności LGBTQ+.
Piosenkarka oddała również hołd zmarłej w tym roku Sinead O’Connor.
Później na żywo wybrzmiały „La Isla Bonita„, „Don’t Cry for Me, Argentina„, czy „Rain„. Nie zabrakło więc latynowskich klimatów, czy balladowego spokoju.
Jeden z najważniejszych i najpiękniejszych momentów podczas całego koncertu było oddanie hołdu zmarłemu królowi popu – Michaelowi Jacksonowi. W tle oglądaliśmy wiele wspólnych zdjęć artystów, a za świetlną kurtyną oglądaliśmy wspólny taniec królewskiej pary. Nie ukrywam, bardzo cieszy mnie fakt, że Madonna nie zapomniała o Jacksonie i ma świadomość ich wspólnego wpływu na to czym dzisiaj jej popkultura.
Na sam koniec dostaliśmy taneczny medley za sprawą ostatnich przebojów artystki takich jak „Bitch I’m Madonna„.
Uważam, że było to niesamowite doświadczenie. Cieszę się, że mogłem spełnić jedno ze swoich marzeń. Przejść przez całą historię Madonny na żywo, bo to jednak coś więcej niż czytanie tabloidów, czy Wikipedii. Nadal nie mogę wyjść z podziwu, że mając 66 lat Madonna nie ma problemu z wymagającymi choreografiami, unoszeniem się nad sceną, prowadzeniem dialogów z publicznością. Można ją kochać, bądź nienawidzić – jedno jest jednak pewne, jest ona żywą legendą.
Cudowne widowisko, do którego użyto wiele dobrodziejstw które stwarza nowoczesna technologia. Było gorąco, były łzy wzruszenia, była nagość, była nieustraszona i niezmienna Madonna. Podziwiam ją do dnia dzisiejszego, za to że cały czas jest sobą, a w dobie idealnego życia w social mediach nie jest to łatwe do osiągnięcia, w końcu nie chcemy oglądać tego, co nie jest piękne. Czym w sumie jest PIĘKNO?
Wyświetl ten post na Instagramie