„Chyba przestaliśmy już analizować ten album, staramy skupiać się na tym, by jak najlepiej prezentować się na koncertach i żeby materiał płytowy na tych koncertach żył.” – Stach Bukowski w wywiadzie dla Musiclife.pl!
Na niedzielny wieczór mamy dla Was wywiad ze Stachem Bukowskim!
Notka biograficzna:
Młody zespół z Olsztyna zakochany w muzyce retro, wychowany na piosenkach Zbigniewa Wodeckiego, Alicji Majewskiej i Anny Jantar. Gra rocka, ale inspiruje się również muzyką klasyczną, rapem i polskim big beatem. Tworzą z rockandrollowym polotem i mają ucho do chwytliwych melodii. Szturmem wzięli wszystkie konkursy i przeglądy talentów, w których uczestniczyli. Stach śpiewa i gra na perkusji. Jednocześnie! Aga brawurowo zasuwa na basie, a Robert trzaska dobre riffy na gitarze. W takim składzie są nie do pokonania. Na scenie dają prawdziwego ognia a ich koncerty nasycone są beztroską energią i dobrą zabawą. Zagrali już wiele koncertów klubowych, teraz przyszedł czas na duże hale i sold outy.
Cofnijmy się do samego początku, dosłownie. Powiedz, proszę, trochę więcej o tym, jak w ogóle powstał zespół Stach Bukowski.
Zespół zawiązał się nieoficjalnie w gimnazjum, ponieważ właśnie tam się poznaliśmy i tam stawialiśmy swoje pierwsze wspólne dźwięki. O tym, że będziemy stanowić trio zadecydowaliśmy dopiero na początku studiów.
Dalej jesteśmy „na początku”. Debiutancki singiel „Lew” wydaliście w tych „normalnych” czasach – jak wspominasz pracę nad nim i sam dzień premiery, dzień wejścia na scenę jako zespół oficjalnie?
Pracę wspominam bardzo przyjemnie. Dzień premiery był pełen emocji, pamiętam, że czekaliśmy wtedy na pierwsze wrażenia znajomych, słuchaczy i krytyków. Równie dużym przeżyciem, o ile nie większym, był właśnie debiutancki występ naszej trójki w warszawskiej Prochowni Żoliborz. Do tej pory niezwykle miło wspominamy tamto wydarzenie.
Wasz ostatni singiel „Noc” został nagrany z Kwiatem Jabłoni – jak doszło do tego połączenia i w sumie dlaczego akurat takie połączenie?
Od początku chcieliśmy, by ten utwór był wyjątkowy. Szukaliśmy nietypowego połączenia. Kwiat Jabłoni był w naszych głowach cały czas, po prostu. Nie sądziliśmy, że ten pomysł uda się urzeczywistnić, jednak Kasia z Jackiem się zgodzili i bardzo nas to cieszy.
No dobra, duet z Kwiatem Jabłoni już jest, a taki totalnie wymarzony duet, to ewentualnie z kim?
Hmm, wydaje mi się, że na chwilę obecną nie ma takiego artysty. Chciałbym podkreślić, iż nie jest to odpowiedź wymijająca. W ostatnim czasie jesteśmy tak głodni grania ze sobą i tworzenia nowych rzeczy, że myśli o wymarzonych duetach są odległe.
Minęło już tak naprawdę kilka miesięcy od premiery Waszego debiutanckiego albumu „Czerwony SUV” – jak na dzień dzisiejszy oceniacie efekt finalny? Co jest najmocniejszą częścią tego albumu, do którego utworu wracacie najchętniej?
Myślę, że dobrze. Chyba przestaliśmy już analizować ten album, staramy skupiać się na tym, by jak najlepiej prezentować się na koncertach i żeby materiał płytowy na tych koncertach żył. Co do piosenek, to w zależności od nastroju, lubimy wracać do różnych utworów.
Jak wspominasz Wasze koncerty w dobie „wirusa” – kilka udało się Wam zagrać, jakieś momenty, które szczególnie zapadły Wam w pamięć?
Zdecydowanie. Najbardziej w pamięć zapadł nam koncert premierowy, czekaliśmy na niego pół roku i ten wieczór zapamiętamy do końca życia. Chyba w tej kwestii nie mam nic do dodania.
Jakie plany na najbliższe miesiące? Przerabialiście już temat następnego albumu, czy jeszcze nie patrzycie aż tak daleko?
Nie przestajemy pisać i aranżować nowych utworów. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie mamy żadnych planów, ale więcej szczegółów nie zdradzę.
Czysto hipotetycznie, bo jakby jednak nie muzyka, to miałeś jakiś plan B na siebie? Na swoje życie, karierę?
Myślę, że nawet nie hipotetycznie. Nieustannie realizuję swoje plany, które są nie tylko muzyczne. Wciąż pracuję oraz studiuję. Naukę na Politechnice chciałbym kontynuować i uważam, że nie jest to kwestia hierarchii planów tylko samorozwoju na różnych płaszczyznach.
Jak sobie radzisz z krytyką? Pomijasz ją całkowicie, czy zdarza się, że pewne frazy zostają w Tobie na dłużej?
Początkowo brałem to do siebie, teraz raczej odbieram to z dużym dystansem i staram się skupiać na tym co wychodzi.