[2020] Kesha „High Road”
Kesha w swoim nowym wyzwoleńczym albumie podkręca ogień, który jeszcze niedawno gasł pod płaszczem łez. Oczyszczona ze starych ran, teraz z dumą może pokazywać swoje blizny. „Rainbow” zaprezentował nową odsłonę kobiety, która przeżyła własne piekło, straciła i odbudowała swoją wartość. Poznaliśmy wnętrze osoby wołającej o sprawiedliwość, kogoś kto musiał na nowo odnaleźć swoją drogę w życiu.
Tym razem jesteśmy świadkami powrotu do wariackiej strony osobowości Keshy, szukając odpowiedzi, czy to jest ten moment osiągnięcia szczytów pewności siebie. Tylko teraz zachodzi pytanie czy poza samą treścią, która jak w jej przypadku prezentuje się zbyt często nieładna, mogąca wywołać poczucie zażenowania. Narzekać można na wiele niesmacznych momentów tego albumu, lecz dopiero gdy zrozumiemy czym służy ta mieszanka popowej imprezy można wejść w jej świat spędzając miło czas.
Rozpoczynające „Tonight” sprawdza naszą czujność przełączając się z sympatycznej wokalnej ballady w dziką imprezę będącą niczym hymn cieszenia się chwilą. Fragment tekstu „We got it all, if we’re alive. If we’re breathing, we’re still breathing” jest w tych czasach istotnym stwierdzeniem. Kesha tym sposobem udowadnia zmianę w priorytetach życiowych. Pozostając klimatem w czasach 2010 roku słyszymy drugi singiel „My Own Dance” i choć wypada dość płasko dźwiękowo to można uznać to za coś w rodzaju hymnu życiowego, który zawsze będzie przypominał artystce jak odmieniło się jej życie. Tym razem już nie będzie tańczyć jak jej każą, od teraz robi to co sprawia jej radość.
Z czym więc Kesha przychodzi do nas dzisiaj? Czy to jest podróż, która dodaje sił czy nawet skrzydeł, bo na pewno wiele osób będzie w stanie odwzajemnić te same emocje, jakie pojawiają się na „High Road”. Moim zdaniem album pomimo paru irytujących momentów, nieco żenujących właśnie taki miał być. Nie perfekcyjny, zabrudzony, sponiewierany, cierpiący, zupełnie jak bywa w życiu. Zawsze będą pojawiać się wzloty i upadki, ale może tym razem przed upadkiem ochroni kogoś tańcząca Kesha.