Recenzje

#15. Zmierzając ku ciepłej, zbawczej magii świąt, czyli recenzja świątecznej piosenki „Driving Home For Christmas” Chris Rea

3

W zabieganym popędzającym do przodu życiu i natłoku spraw, aby do świąt przygotować się z najwyższym standardem często nie mamy czasu, żeby poczuć tą atmosferę, która pojawia się tylko raz w roku, a dzięki której nawet stare dobre hity powracają o tą samą porę. To święta sprawiają, że powracają wspomnienia z dzieciństwa, z minionych lat, kiedy spotykamy się w rodzinnym gronie, żeby złożyć sobie życzenia, podzielić się opłatkiem, przebaczyć winy i radośnie kolędować. Niestety los taki nie pierwszy raz nie spotka wielu ludzi na tej ziemi. Nie wszyscy zobaczą się ze swoimi rodzinami, nie wszyscy także zdążą na ten szczególny wieczór w roku. Nie każdy z nas w przedświątecznym wyścigu będzie miał chwilę zrelaksować się i wysłuchać coraz częściej i donośniej pojawiających się w radiu świątecznych piosenek. One nigdy nam się nie znudzą, wpisane w tradycje okupują światowe stacje radiowe i telewizyjne, co rok. Są umilaczem czasu, znakiem nadchodzącego świętowania, ale przede wszystkim towarzyszem w podróży, bo chyba najgorsze, co może spotkać człowieka to być daleko od celu, w drodze, lecz w kierunku domu i nie uczestniczyć w tym smakowitym harmidrze krzątaniny i dopinania każdego szczegółu na ostatni guzik.

Zazwyczaj mówi się, iż więcej jest przygotowań oraz pracy niż samych efektów, a święta, święta i po świętach. Dużo zachodu a mało błogiego odpoczynku, zatem wniosek jest jeden – wszystko, co dobre szybko się kończy. Tego pewnie nie zmieni nikt, jednak, aby nie przegapić tych kilku dni, które są kluczowe, oraz przynoszące chyba najwięcej emocji trzeba potrafić włączyć radioodbiornik, być może płytę i przenieść się duchowo w stan, jaki przeżywał podobno kiedyś sam artysta, który ze swoją żoną w trakcie świąt tkwił w gigantycznym Londyńskim korku. Co pewnie nie skłoniło go do miłych przemyśleń, z pewnością każdy na Jego miejscu poczułby się na pozycji przegranej – nie będąc razem ze wszystkimi, którzy już siedzą za stołem, choć niecierpliwie oczekują na Jego przybycie. Być może przed najgorszym uchroniła go Jego żona, dzięki której nie poczuł się całkiem samotnie, z którą podzielił nabyty smutny trafi, przygnębiającą sytuację będąc jakoby ten rozbitek dryfujący na morzu. Od tego czasu poprzez ponad dwadzieścia lat ten utwór stał się samochodową kolędą, pocieszeniem dla tych, którzy nie zdążą dojechać na ten wyjątkowy czas, który w oczach prawie wszystkich mógłby się zatrzymać. Świat wtedy wygląda jak z bajki, wyobraźni. Co gorsza tylko na chwilę, na kilka krótkich, bo zimowych dni. Nieprawdaż, że takie chwile powinny nigdy się nie kończyć?

Artysta zdecydowanie nie podupada na duchu, bowiem, mimo, że nie może się doczekać widoku bliskich mu twarzy to wie, że powoli, jednak przemieszcza się do przodu, w kierunku domu. Żeby zająć sobie czas, aby przestać myśleć o stracie czasu śpiewa nie raz tą piosenkę. I choć potrwa to długi czas, to finalnie tam dotrze. Choć teraz musi czekać to już niebawem zapali się zielone światło i ruszy z kopyta, co sił, aby świętować. I choć ukochana mu osoba nie usłyszy jego wołania, to śpiewa także dla niej, bo czuje, że jest już naprawdę blisko.

Chciałbym tradycyjnie przedstawić i udowodnić Wam, że piosenka tak i w 2013 roku gości największe listy przebojów świata. Wydana 25 lat temu (1988 rok) , to nie znaczy, że nie zasłużyła sobie na choćby Miejsce 61 w UK, 62 w Holandii, 43 w Irlandii, 48 jako POWRÓT w Szwecji, czy 36 lokatę w Danii. Z pewnością nie najważniejsza jest w tym momencie POPularność jaką zostaje obdarzona poprzez słuchaczy, ale pamięć i obecność choćby w tym skromnym stopniu, niczym symboliczny i tradycyjny obrządek pełniony pod koniec każdego roku. Utwór doskonale oddaje zapach tego przedświątecznego nastroju, który napawa miliony domostw i zwiastuje czas radowania się. Co gorsza piosenka może być odczytana przez nas, jako smutna opowieść o człowieku, który nie zdążył spotkać się z bliskimi, przegapił, co najważniejsze, spóźnił się ze swoją obecnością, nie koniecznie z jego winy. Refleksyjne i relaksujące rytmy trochę z popu, soulu z zaznaczającym się charakterystycznym zachrypniętym country wokalem oraz motywem dzwoniących sań napawają nas o ciepłą atmosferę także tą domową, usadowioną gdzieś w okolicach rozpalonego kominka jakoby taka wigilijna opowieść, namiastka życia, które w tym samym czasie rozgrywa się na milionach dróg całego świata. Wreszcie będąc już z bliskimi czytelniku pamiętaj o swoich przyjaciołach, którzy są w drodze, wyczekuj i pozostaw nakrycie dla niespodziewanego gościa, bo nie przewidzisz nigdy, kto zapuka do Twych drzwi. Wesołych, spokojnych, ciepłych i rodzinnych świąt Wam życzę! 🙂

źródło powyższego zdjęcia: musiclife.pl

OCENA całości: 10/10

recenzję napisał: BarteQ

Co o tym sądzisz?

Podekscytowany
0
Szczęśliwy
0
Kocham
0
Nie wiem
0
Raczej słabo
0

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Więcej w:Recenzje